Katastrofa samolotu. Tuż po starcie runął na ziemię, nikt nie przeżył
W Nowej Południowej Walii, w Australii, doszło do dramatycznego wypadku lotniczego. Prywatny, jednosilnikowy samolot Piper ze trzyosobową załogą rozbił się zaledwie kilka sekund po oderwaniu od ziemi, pochłaniając życie wszystkich osób na pokładzie.
Co wydarzyło się na lotnisku?
Około godziny 10 rano czasu lokalnego maszyna wystartowała, planując przelot do Bathurst. Świadkowie zdarzenia relacjonują, że samolot na chwilę wzbił się na wysokość około 30 metrów, a następnie gwałtownie zaczął opadać. Po chwili rozbił się tuż obok pasa startowego, powodując ogromne zniszczenia.
Brak szans na przeżycie
Po uderzeniu w ziemię samolot natychmiast stanął w ogniu. Niestety wszyscy znajdujący się na pokładzie, w tym właściciel maszyny, zginęli na miejscu. Australijska policja oraz inspektorzy z Biura Bezpieczeństwa Transportu potwierdzili, że nie było żadnych możliwości udzielenia pomocy ocalałym. Miejsce tragedii określono jako „makabryczną scenę”.
Trwające dochodzenie i niejasne przyczyny katastrofy
W ostatnich dwóch tygodniach to już czwarty śmiertelny wypadek lotniczy poddawany śledztwu w Australii. Angus Mitchell z Biura Bezpieczeństwa Transportu zaznacza, że jest zbyt wcześnie, aby wskazywać jednoznaczne przyczyny katastrofy. Dochodzenie wciąż trwa, by wyjaśnić, co doprowadziło do tragedii, która wydarzyła się tuż po starcie.