Półroczny Gabryś nie żyje. „Wnuk otrzymał przeterminowaną szczepionkę”. Rodzina zabiera głos

Gabryś był radosnym i zdrowym niemowlakiem, ulubieńcem całej rodziny. Jego śmiech wciąż rozbrzmiewa w pamięci bliskich. Niestety po podaniu przeterminowanej szczepionki w miejscowej przychodni, organizm chłopca zaatakowała groźna bakteria. Mimo heroicznej walki lekarzy, którzy starali się ocalić życie malucha, Gabryś niestety zmarł. „Fakt” dotarł do rodziny i bliskich chłopca, którzy zdecydowali się przerwać milczenie.

Wizyta w przychodni i podanie szczepionki

Pani Marzena, babcia Gabrysia, przypomina sobie tamten dzień: — Przychodnia zadzwoniła do córki z informacją o konieczności szczepienia wnuka. Chłopiec był przeziębiony, dlatego odroczono termin zabiegu o tydzień. Gdy minął tydzień, mama Gabrysia zabrała go do przychodni w Gąsawie (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie miał otrzymać szczepionkę. Specjalnie dopłacono, by maluch dostał jeden zastrzyk skojarzony, a nie trzy oddzielne. Tego samego dnia chłopiec otrzymał również doustną szczepionkę przeciw rotawirusom.

Niepokojące objawy po szczepieniu

Wieczorem tego samego dnia na nóżce Gabrysia pojawiło się zaczerwienienie w miejscu podania szczepionki. — Wyglądało jak uczulenie, czerwona plama — relacjonuje babcia i pokazuje nawet nagranie z widocznym zaczerwienieniem. Rano nóżka była już silnie opuchnięta. — Mama zabrała dziecko do szpitala w Żninie — dodaje. Niestety stan zdrowia maluszka szybko się pogarszał, dlatego przewieziono go do szpitala w Bydgoszczy, gdzie trafił najpierw na chirurgię, a potem na oddział intensywnej terapii. Był wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną.

Przyczyna zagrożenia życia – bakteria ropy błękitnej

W organizmie dziewięciomiesięcznego Gabrysia wykryto zakażenie groźną bakterią – Pseudomonas aeruginosa, potocznie zwaną bakterią ropy błękitnej. — Ordynator oddziału w Bydgoszczy sugerował, że przyczyną był właśnie podany lek — mówi Natalia, ciocia chłopca.

Przeterminowana szczepionka – fatalne skutki

Rodzina dowiedziała się, że szczepionka, którą otrzymał Gabryś, była przeterminowana. — Okazało się, że podano mu dwa razy szczepionkę po upływie terminu ważności — zdradza ciocia chłopca. — Gabryś był podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Parametry CRP gwałtownie wzrastały, z 50 do 700, co oznaczało ciężką infekcję. Lekarze poinformowali nas, że to sepsa. Nóżka zaczęła sinieć i pojawiła się martwica. Mimo wielu nacięć ratujących życie, kolejne narządy zaczęły odmawiać posłuszeństwa — wątroba, nerki. USG wykazało niewydolność wielonarządową, a bakteria była obecna niemal wszędzie. Zespół medyczny już wtedy wiedział, że sytuacja jest dramatyczna i że Gabryś powoli umiera — opowiada pani Natalia.

Ostatnie chwile i reakcja rodziny

Gabryś zmarł 9 października. Jego grób przykryły stosy kwiatów i pluszaków, a rodzina pogrążyła się w żałobie. Matka chłopca była w tak złym stanie, że nie miała siły na rozmowę. Babcia i ciocia dzieliły się bolesnymi wspomnieniami ostatnich chwil Gabrysia. Z ośrodka w Gąsawie, gdzie podano przeterminowaną szczepionkę, nikt nie skontaktował się z rodziną, aby wyjaśnić sytuację. — Lekarz i współwłaściciel przychodni, pan Wojciech Szczęsny, będący ginekologiem, odmówił komentarza. Z kolei szczepienie miała przeprowadzać jego żona, pediatra zatrudniona w tym ośrodku — relacjonuje rodzina.

Śledztwo i kontrole sanepidu

Prokuratura w Bydgoszczy podjęła śledztwo w sprawie śmierci Gabrysia. Informacje o tragedii przekazała inspekcja sanitarna, która objęła wycofaną z obrotu szczepionkę, podaną chłopcu. Służby zabezpieczyły dokumentację medyczną malucha, a ekspert powołany przez śledczych zbada, czy szczepionka była bezpośrednią przyczyną zgonu.

W przychodni w Gąsawie trwa kontrola sanepidu. Inspektorzy weryfikują sposób przechowywania szczepionek oraz przestrzeganie procedur ich podawania. Badani są także pracownicy placówki oraz lekarze ze szpitali, którzy walczyli o życie chłopca.

Determinacja rodziny w dążeniu do prawdy

— Chcemy poznać prawdziwą przyczynę śmierci Gabrysia i dotrzeć do prawdy — deklaruje ciocia malucha.

— Wszyscy w rodzinie jesteśmy zgodni — nie zamierzamy odpuścić i będziemy dążyć do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej tragedii — dodaje z determinacją.