Wstrząsające wyznania prababci Oskarka. „Zabrali nam zdrowe dziecko, a po kilku dniach już go nie było”
Miał zaledwie cztery miesiące, gdy chłopiec, pełen radości i życia, nagle przestał istnieć. Oskarek od urodzenia był szczęśliwym dzieckiem, które uśmiechało się i cieszyło każdą chwilą. Jednak jego życie zakończyło się w dramatycznych okolicznościach – zaledwie cztery dni po tym, jak został zabrany od matki i umieszczony w rodzinie zastępczej. Rodzina maluszka nie potrafi pogodzić się z tą stratą.
Policja przybywa do mieszkania prababci – początki tragedii
Wszystko wydarzyło się 15 maja, gdy policjanci weszli do domu prababci Haliny, by zatrzymać matkę dzieci, Magdę. Powodem były zarzuty oszustwa i nieopłaconych mandatów. Mimo że 71-letnia Halina wyraziła chęć zaopiekowania się maluchami podczas nieobecności matki, mundurowi stanowczo odmówili, tłumacząc to jej wiekiem i obawami, że nie poradzi sobie z opieką. Wkrótce potem do mieszkania przybyli pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, którzy odebrali dzieci i umieścili je w różnych rodzinach zastępczych.
Co wydarzyło się w rodzinie zastępczej? Nagła śmierć Oskarka
Oskarek trafił na Saską Kępę, gdzie miał pozostać do momentu zwolnienia matki z aresztu – planowano, że na cztery miesiące. Nikt nie przypuszczał, że już nigdy nie pozna matczynej opieki. Po czterech dniach w nowym miejscu chłopiec zmarł, czym wstrząsnął całą rodziną. Obecnie prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, jednak nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów. Według informacji z sekcji zwłok, przyczyną zgonu mogła być niewydolność układu krążeniowo-oddechowego lub pokarmowa, przy czym nie wykryto żadnych urazów ani obecności treści pokarmowej w drogach oddechowych.
Prababcia Halina przełamuje milczenie: „Zabrali nam zdrowe dziecko”
Prababcia chłopca opowiada reporterowi „Faktu” o dramatycznych chwilach rozdzielenia rodziny. Łzy cisną się do oczu, a głos drży od emocji. Halina wspomina, jak podczas interwencji policji prosili o możliwość pozostania z dziećmi, lecz jej odmówiono ze względu na wiek. Później, gdy usłyszała o śmierci Oskarka, niemal doznała zawału. Mówi z bólem:
„Zabrali nam zdrowe dziecko. Wnuczek śmiał się, bawił, tulił do mnie. Niczego mu nie brakowało, a po czterech dniach musiałam patrzeć, jak leży w białej trumience. To jest straszne, co się dzieje w naszej Polsce.”
Rodzina domaga się prawdy i sprawiedliwości. Nikt nie potrafi zaakceptować nagłej i tak tragicznej straty. Pani Halina dodaje, że chłopiec nie miał chorób, był zdrowy i silny. Wątpliwości budzi fakt nagłej śmierci młodego dziecka.
Rodzina walczy o wyjaśnienie tragedii
Prababcia podkreśla, że chcą poznać prawdziwe okoliczności śmierci Oskarka. Jego zgon wywołał ogromny szok wśród najbliższych, którzy nie mogą uwierzyć w tę tragedię. Pytania narastają, a w tle jest niepokój, czy może dało się jej uniknąć. Do sprawy odnosi się również prokuratura, która prowadzi dochodzenie oraz policja, prezentując swoje stanowisko po śmierci chłopca.
Historia, która porusza serca – apel o sprawiedliwość
Oskarek był nie tylko zdrowym, ale i pogodnym dzieckiem, które zasłużyło na bezpieczne i pełne miłości życie. Jego fotografia i wspomnienia o szczęśliwych chwilach, jakie dzielił z bliskimi, ukazują kontrast między tym, co było, a tym, co nastąpiło. Teraz pozostaje pytanie o odpowiedzialność za tę tragiczną stratę oraz o to, jak zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.